Poniżej list, jaki przesłałem do pewnego ważnego profesora z Rady Medycznej w listopadzie 2020 r.

Paweł Basiukiewicz <pbasiukiewicz@gmail.com>20 lis 2020, 16:19
do (…)

Szanowny Panie Profesorze.

Na wstępie chciałbym podziękować za Pańskie opinie wypowiadane publicznie, jest Pan chyba jedną z niewielu osób o tak dużym impakcie eksperckim, która może mieć realny wpływ na zatrzymanie brnięcia w coraz większe szkody społeczne spowodowane nadmiernymi reakcjami na pandemię.

Chciałbym wyjaśnić słowa, które się rozeszły po sieci, a są nadinterpretowane: >>Moja propozycja jest taka: zaprzestać testowania personelu bezobjawowego i skąpoobjawowego. Wydać decyzję administracyjną skracającą izolację od zaraz. Zalecenia co do dalszego testowania powinny być ubrane w formę rekomendacji (…) <<

Nie namawiam tutaj, aby lekarz chory pracował, nie namawiam, aby zakażać się od chorych albo zakażać chorych, nie namawiam nigdzie aby chorych z COVID-19 kłaść z innymi chorymi na jednej sali.

Natomiast namawiam  do trzech rzeczy:

1. Do zniesienia przymusowej kwarantanny, izolacji i innych restrykcji (nie tylko dla personelu ale w ogóle dla społeczeństwa). Uzasadnienie mam takie, że wg moich amatorskich szacunków izolujemy 5-10%, co i tak nie ma bardzo istotnego znaczenia dla przebiegu epidemii. Pomijam w uzasadnieniu wszystkie kwestie moralne, wolnościowe, obywatelskie, gospodarcze, edukacyjne, wychowawcze (które przecież są najważniejsze, przynajmniej w mojej skromnej opinii).

2. Do wydania zaleceń odnośnie sytuacji, w których mamy się testować jako personel (a także społeczność). W tej chwili panuje u nas dowolność i testujemy się jak się komu podoba. Przykład: muszę się szarpać z pielęgniarką epidemiologiczną, żeby nie testować skriningowo moich zdrowych pracowników (kieruję obecnie oddziałem COVID). Jeśli zaczniemy się testować skriningowo, zaraz dojdzie do paraliżu pracy w oddziale.

3. Do wydania zaleceń dla oddziałów non-COVID w jaki sposób mają funkcjonować, aby nie odmawiając pomoc pacjentom non-COVID hospitalizowały u siebie pacjentów COVID.

Dlatego liczę na (…). Wcześniej czy później musimy wpuścić COVIDa w system opieki zdrowotnej i musimy nauczyć się wyłapywać osoby naprawdę zakażające (a nie tylko z dodatnim testem).

Moim zdaniem należy wypośrodkować ryzyko. Dalsza izolacja na tak wysokim poziomie zarówno pacjentów jak i personelu zwiększa szkody, gdyż w praktyce paraliżuje pracę, jest uciążliwa zarówno dla pacjenta jak i personelu oraz bardzo droga (brak twardych danych, ale na pewno to w jakiś sposób przyczynia się do eksplozji zgonów non-COVID). Tak się złożyło, że od miesiąca koordynuję pracą na oddziale COVID w szpitalu II poziomu. Oddziały non-COVID mają obłożenie ok 50%-60% – czasem więcej czasem mniej i, z przykrością zauważę, zajmują się nieustannie „oczyszczaniem się ” z COVIDa czyli przekazują do mnie chorych w dużej części paliatywnych, którzy w kolejnym wymazie (często 4., 5.) okazali się SARS2+ i po znalezieniu się u mnie umierają na rozsiany nowotwór, nieoperacyjną wadę serca etc. Chory z innym, „niecovidowym” problemem zdrowotnym po znalezieniu się w moim oddziale w zasadzie traci możliwość dalszej diagnostyki. Najbardziej skomplikowane badanie na jakie sobie mogę pozwolić to tomografia komputerowa (wiem, i tak dużo w porównaniu do innych oddziałów tego typu). Endoskopia, rezonans magnetyczny, procedury elektrofizjologiczne, chirurgiczne – w najlepszym razie muszą być odroczone do ujemnego wymazu).

Z podwórka [znajomej] -zajmowali się teleporadnictwem dosłownie w masce i przyłbicy a z lekarzami zapraszającymi chorych do przychodni prowadzone były „rozmowy”, podczas gdy prywatne przychodnie starały się działać względnie normalnie. To się musi zmienić, dlatego też liczę (przecież nie tylko ja, ale cała masa milczących lekarzy i pacjentów) na poprawę sytuacji, a szansę upatruję właśnie w niektórych rozsądnie myślących „zakaźnikach”, jak Pan Profesor. Dobrze, że Pan się znalazł w Zespole Doradczym.

W zasadzie to problem systemu ochrony zdrowia jest głównie naszym (lekarskim) problemem, a ludziom powinniśmy przede wszystkim pozwolić normalnie żyć, skończyć lockdowny i restrykcje społeczne. I rozpocząć prawdziwą edukację społeczną. Przeciętny obywatel wirusa SARS2 ma za ospę prawdziwą, ebolę czy dżumę, ludzie są albo sparaliżowani strachem, albo zupełnie wypierają wiedzę – niestety w tej liczbie są też dziennikarze karmieni wyrywkami wiedzy.

Z wyrazami najszczerszego szacunku,

Paweł Basiukiewicz.