Wirus SARS-CoV-2 jest wszędzie. W każdej rodzinie, w każdym środowisku, wśród lekarzy, pacjentow, studentów dzieciaków, sprzedawców, bibliotekarzy, dziennikarzy, wydawców, spółdzielców. Dzienna ilość rozpoznanych przypadków pomnożona x 20 da nam przybliżenie realnej skali epidemii w populacji. Ktoś próbuje zawrócić miotłą wiatr, jednocześnie wpędzając w ubóstwo Polaków. Każda przymusowa izolacja i kwarantanna odbije się wcześniej czy później na czyimś zdrowiu i życiu (odsyłam do F. Bastiata – “To co widać i czego nie widać”), zaś ilość zgonów z powodu koronawirusa może być tylko mniejsza jeśli natychmiast zaczniemy stosować założenia Deklaracji z Great Barrington, jeśli nie – będzie constans, lockdown nie zmienia ilości ofiar koronawirusa, zwiększa tylko ilość ofiar non-COVID.
Z banalnie prostych rzeczy, nawet bez zmiany naszej “narodowej strategii”: należy natychmiast zmienić rozporządzenie dotyczące kwarantanny i izolacji – wykreślić stamtąd zapisy dotyczące SARS2 i zakończyć testowanie personelu medycznego, gdyż efektem jest tylko potęgowanie zagrożenia dla zdrowia publicznego związanego z niedoborem kadr. Czy naprawdę ma to jakieś większe znaczenie, że lekarz, który operuje zgorzelinowy pęcherzyk żółciowy jest bezobjawowym nosicielem RNA SARS-CoV-2?
Ile jeszcze szpitali i oddziałów zostanie zamkniętych przez ten przymus izolacji i kwarantanny ? Ile operacji odwołanych, ilu Pacjentów godzinami będzie się błąkać po województwie jak duch Laury Palmer w zagubionej ciężarówce z Bergamo po Miasteczku Twin Peaks ?
Szaleństwo to powtarzać w kółko tę samą czynność oczekując innych rezultatów.
Posłużę się cytatem z “Idiocracy”: “The plants aren’t growing, so I’m pretty sure that the Brawndo’s not working”.
Tytuł niniejszej wypowiedzi jest “clickbajtowy”, nie został wymyślony przeze mnie, ale może treść dotrze do kogoś Kropla drąży skałę.