Lekcja 1 – lockdown. Marzec 2020, Polska, Europa, Świat implementują lockdown. Rozwiązanie zostało wdrożone bez wykonania wiarygodnej kalkulacji cost-benefit, bez żadnych wzorców z przeszłości, na których można by się oprzeć. Do tej pory w słowniku ”lockdown” oznaczał „zamknięcie” i odnosił się do represji polegającej na izolacji więźniów w celi w przypadku np. buntu. Przypomnijmy jak to szło: w Wuhan między 8 grudnia 2019 a 5 stycznia 2020 rozpoznano 44 zapalenia płuc o nieznanej etiologii, to wzbudziło niepokój lokalnego centrum kontroli zakażeń, które już 31 grudnia 2019 r. poinformowało o tym. Przypomnimy też, że w 11 milionowej aglomeracji wielkości Wuhan w ciągu miesiąca hospitalizujemy mniej więcej 2000 osób z zapaleniem płuc, z czego połowa nie ma rozpoznanego czynnika etiologicznego. Brak rozpoznanego czynnika etiologicznego u połowy przypadków z zapaleniem płuc nigdy nie budził niczyjego nadmiernego zainteresowania. Dlaczego zatem wzbudził zainteresowanie w przypadku tego niewielkiego odsetka pacjentów w Wuhan ? Na to pytanie prawdopodobnie nie znajdziemy odpowiedzi.
Przypomnijmy, że delegacja WHO wizytowała Wuhan w lutym 2020 r. i po powrocie jej szef, Bruce Aylward zarekomendował „musimy skopiować działania Chin”: https://news.cgtn.com/news/2020-02-26/WHO-expert-urges-the-world-to-copy-China-s-response-to-COVID-19-OoCu93QZXi/index.html Według modelu Neila Fergussona z Imperial College of London http://spiral.imperial.ac.uk:8443/bitstream/10044/1/77482/14/2020-03-16-COVID19-Report-9.pdf od marca do początku września 2020 r. w Wielkiej Brytanii koronawirus SARS2 spowodować miał 510 tysięcy zgonów. Z perspektywy czasu wiemy, że do początku września 2020 r. w Wielkiej Brytanii było 41 tys. zgonów. Czy to był efekt lockdownu (wpływ którego na krzywą epidemiczną jest wątpliwy, a być może żaden) czy pomyłka ? Na to pytanie prawdopodobnie także nie znajdziemy odpowiedzi. Minął rok. Z perspektywy Polski mniej więcej wiemy co się stało. W ochronie zdrowia zaciągnęliśmy gigantyczny dług zdrowotny, w gospodarce – dochody polskich firm spadły o 55 mld PLN https://licznik.wei.org.pl/ Z trudem, ale Polacy podnoszą się po lockdownowym ciosie. Lekcja lockdownu była droga. Dobrze, żeby była też cenna – czyli bierzmy przykład. Nadchodzi kolejna:
Lekcja 2. – sanitaryzm.
Tworzy się swoisty sanitarny apartheid – społeczeństwo, przy współudziale mediów i polityków jest dzielone na lepszych (zaszczepionych) i gorszych (niezaszczepionych). Rodzi to kolejne konflikty, rozczarowania oraz pytanie – jaki jest sens takiego postępowania ? Zwolennicy nakazu szczepionkowego argumentują, że dopóki się wszyscy nie zaszczepimy nie wrócimy do normalności. Przykłady powrotu do normalności mieliśmy już z teleporadnictwem (zaszczepieni lekarze dysponujący całym asortymentem środków ochronnych a w podstawowej opiece zdrowotnej nadal dominowało teleporadnictwo) i z edukacją (duży odsetek zaszczepionych nauczycieli, zaś edukacja nie ruszyła do maja 2021).
Osoby niezaszczepione mają w wielu miejscach utrudniony dostęp do świadczeń medycznych, wymagany jest ujemny test PCR. Osoby zaszczepione nie będą liczone do limitów wejść na imprezy, osoby niezaszczepione będą liczone. Osoby niezaszczepione mają limit pielgrzymkowy (300 osób wg listu biskupa diecezji sosnowieckiej). Osoby niezaszczepione mają limitowany wstęp do kościoła. https://m.pch24.pl/niezaszczepiony-wykluczony-nadgorliwe-wytyczne-bielsko-bialskiej-parafii/ W Polsce obecnie mamy sytuację w której najprawdopodobniej grubo ponad połowa społeczeństwa przechorowało infekcję koronawirusową, zaś w pełni zaszczepionych ponad 8 mln (I dawką 14 mln). Wiele wskazuje na to, że odporność populacyjna jest faktem. Nie oznacza to, że nie będzie żadnych infekcji. Oznacza to, że nie będzie epidemii, a przecież o to od początku chodziło osobom popierającym i wpowadzającym lockdown – chodziło o ratowanie systemu opieki zdrowotnej przed przepełnieniem (jak to wyszło – osobna historia). I właśnie teraz, kiedy powinniśmy rzucić się w normalność jak wracający z pustyni do basenu z wodą… ktoś stawia na drodze znak zakazu wjazdu „tylko dla zaszczepionych”. Oczywiście – osoby wysokiego ryzyka – z wielochorobowością, starsi, ich opiekunowie – jak najbardziej, niech się zaszczepią – ryzyko ciężkiego przebiegu wymaga interwencji. Ale młodzież, dzieci i każdy, kto odczuwa jakiś lęk, niechęć czy wątpliwości w stosunku do preparatów dość pospiesznie wprowadzanych na rynek (przypomnijmy, jako „emergency”) ? Nie ma to uzasadnienia. Czy chodzi nam o całkowite pozbycie się z planety Ziemia wirusa SARS CoV-2 czy o powrót do normalności ? Wydaje mi się, że pierwszego celu tanio nie kupimy, a być może jest to w ogóle niemożliwe. Jaki jest poziom ryzyka w życiu, na który możemy sobie pozwolić ? Czy jazda rowerem górskim powinna być zakazana podobnie jak wstęp 301. osoby niezaszczepionej na pielgrzymkę ?