Jak skrzywdzić człowieka – czyli o nadmiernej aktywności urzędników systemu ochrony bezpieczeństwa zdrowotnego pracownika.
Na opisanie tej historii otrzymałem zgodę zainteresowanego pacjenta pod warunkiem zachowania pełnej anonimowości. Informacje ogólne są takie: człowiek w wieku młodym szukający pracy. Został moim pacjentem.
Mój pacjent odwiedził mnie w poczuciu poważnej choroby serca.
Wszystko się zaczęło pół roku wcześniej: młody, zdrowy człowiek znalazł pracę. Pracodawca skierował tego młodego, zdrowego człowieka do lekarza medycyny pracy po odpowiednie zaświadczenie. Lekarz medycyny pracy skierował go na EKG. A w EKG znaleziono pojedyncze pobudzenie nadkomorowe przedwczesne. Mój pacjent (nadal w poczuciu zdrowia, chociaż już trochę mniejszym) nie otrzymał zaświadczenia dla pracodawcy tylko skierowanie na kolejne badania: echokardiografię, konsultację kardiologiczną, które to miały wyjaśnić sprawę i umożliwić wystawienie zaświadczenia. Mijały kolejne tygodnie. Mój (przecież do tej pory zdrów jak ryba) pacjent z dnia na dzień tracił poczucie zdrowia. Obijając się o kolejne pracownie diagnostyczne stawał się coraz bardziej przejęty stanem swojego “chorego” serca. W międzyczasie pracodawca, nie mogąc czekać, zrezygnował z zatrudniania mojego pacjenta. Po miesiącu echokardiografista wykonał echo serca, które było prawidłowe. Konsultujący kardiolog widząc przedwczesne pobudzenie nadkomorowe skierował mojego pacjenta na badanie holterowskie EKG (jest to 24 godzinna rejestracja zapisu EKG). Pacjent już i tak był zrezygnowany, bo po spodziewanej pracy zostało wspomnienie, poczucie zdrowia także minęło – lękał się coraz bardziej. W wyniku holtera ekg okazało się, że ok 5% zapisu zajmują pobudzenia nadkomorowe przedwczesne.
W tym miejscu należą się nielekarzom wyjaśnienia – czym są pobudzenia nadkomorowe przedwczesne. Są to dodatkowe skurcze serca wynikające z nadmiernej aktywności elektrycznej przedsionków. Zwykle są to znaleziska przypadkowe. W rekomendacjach postepowania nie poświęca się im zbyt wiele miejsca, ponieważ nie są niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza kiedy nie towarzyszą im objawy ani strukturalna choroba serca. Pacjent z dodatkowymi skurczami przedwczesnymi nadkomorowymi, który nie ma żadnych objawów i nie ma stwierdzanej choroby strukturalnej serca może uprawiać dowolne sporty bez ograniczeń. Oczywiście, wymaga to wdrożenia spokojnej diagnostyki, ale absolutnie nie może być powodem łamania życia i wysyłania na przymusowe bezrobocie. Takie znalezisko nie ma znaczenia dla wykonywania pracy. Być może mój pacjent nie mógłby być pilotem myśliwca (ale też nie jestem pewny, gdyby ktoś z czytelników tego bloga miał konkretne informacje nt. wymagań zdrowotnych – proszę o kontakt).
A więc zgodnie z rekomendacjami może uprawiać dowolne sporty…
…ale nie może pracować w sklepie, ponieważ lekarz medycyny pracy nie uznał go za zdolnego. Zgodnie z art. 229 Kodeksu Pracy każdy pracownik przyjmowany do pracy podlega badaniom okresowym. Stojąc na gruncie wolnościowego podejścia do gospodarki i praw jednostki należy uznać ten artykuł za ograniczający wolność zarówno jednostki jak i wolność gospodarczą. Poza tym przepis ten pozostawia pewną dowolność w interpretacji – oddaje lekarzowi medycyny pracy władzę decydowania o obszarach należących do przedsiębiorcy (zatrudnianie nowego pracownika) i jednostki (wolność decydowania o sobie i odpowiedzialność za skutki takich decyzji). Przepis jest także potencjalnie korupcjogenny oraz sprzyja powstawaniu szarej strefy.
W przypadku mojego pacjenta przepis ten doprowadził do przedłużenia bezrobocia o kolejne pół roku.
Szkodliwe przepisy należy likwidować.